Info
Suma podjazdów to 250 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień6 - 3
- 2013, Sierpień6 - 0
- 2013, Lipiec14 - 5
- 2013, Czerwiec6 - 0
- 2013, Maj4 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- 2013, Marzec2 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień7 - 4
- 2012, Lipiec19 - 5
- 2012, Czerwiec4 - 0
- 2012, Kwiecień2 - 2
- 2012, Marzec6 - 3
- 2011, Listopad1 - 1
- 2011, Kwiecień2 - 4
- 2011, Marzec9 - 0
- 2011, Luty6 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Wrzesień1 - 0
- 2010, Sierpień1 - 0
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 2417.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 127.21 km |
Więcej statystyk |
- DST 186.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 23. Chorwacja
Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0
Chorwacja. Nowe państwo zaliczone :) Jak zwykle większe miasto nie było dla nas łaskawe i z wielkim trudem udało nam się z niego wyjechać po uprzejmej pomocy pracownika salonu samochodowego, który włączył nam mapę w necie i mogliśmy na spokojnie obczaić sobie którędy mamy jechać :)
Poranek jeszcze w Słowenii. Nocka znów nerwowa, znowu bekacze! Coraz bardziej zastanawialiśmy się nad tym co to za cholerstwo. Ostatni raz spotkaliśmy się z tym we Włoskich Apeninach. Może przyszło za nami? :) Ostateczne wyjaśnienie co to jest w ostatnim dniu wyprawy :)
Takiej prostej nigdy nie widziałem
U nas taka gospoda długo by nie postała :D
Przejście graniczne w Chorwacji
Kolejne państwo! :)
Kolejna stolica :)
Autobusiarz 5 razy pokazywał na autostradę, że to tędy mamy jechać. Ostatecznie podziękowaliśmy mu i pojechaliśmy pytać dalej
Z górki.. pod górki ?
Na koniec dnia niemiła niespodzianka
Nocleg Krystiana. Tak jakoś wyszło, że zgubiliśmy go na zjeździe. Złapał gumę więc postanowiliśmy poczekać na niego z Tomkiem na dole przy hotelu. Gdy byliśmy na moment w środku ten musiał przejechać obok i nas nie zauważyć. Nocleg i towarzystwo miał niewiele gorsze od naszego :)
A to nocleg mój i Tomka. Całkiem tani i dobry :] Nie miałem zdjęcia, dobrze, że jest Google Street View :D
- DST 143.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 22. Słowenia
Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 0
Słowenia, czyli jazda po niczym a jednak dookoła same piękne krajobrazy. Od początku woziliśmy się po ładnych drogach i dość śmiesznych miejscowościach.
Dzień zaczynamy od ciężkiego podjazdu do Postojnej
O.o
Nic tylko rozłożyć karimatę i leżeć cały dzień z pijaną w dłoni :)
Gdzie mieszkasz ? - W Kocie :)
Chyba najciekawsza rzecz, która spotkała nas w tym dniu. Wizyta w warsztacie rowerowym. Musiałem wycentrować koło, koleś nie wziął nawet jednego ziko a w dodatku dość szybko się z tym uporał i mogliśmy jechać dalej :)
Kmećki prawie jak Kamecki :D
I na koniec wrzucam lamę
- DST 135.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 21. Kolejne państwo - Słowenia
Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 13.07.2013 | Komentarze 0
W zasadzie nie wiem po co jechaliśmy do Udine. Patrze teraz na mapkę i widzę, że mogliśmy sobie skrócić tą drogę o jakieś 30km, ale widocznie na naszej mapie nie było zaznaczonej tej drogi, którą mogliśmy wybrać.
Granicę przekraczamy w miejscowości Gorizia. Słowenia pod względem krajobrazu to fajne państwo. Drogi nawet mają ładne, ale już od tego momentu zaczęła się nudna jazda. Nic ciekawego tylko jakieś górki, lasy, łąki. Już nie było morza i tej temperatury.. :)
Nocleg w polu kukurydzy :)
Do Udine prowadzi nas skrótem jakiś makaroniarz. Mówi, że zna lepszą drogę i wgl no to jedziemy z nim. Starszy koleś
Błotniska rzeka. W pobliżu było od groma kopali piasku
W tle widać Alpy. Modliliśmy się o to, aby znów nie natrafić na jakieś podjazdy a ciągle zmierzaliśmy w ich kierunku
Góry coraz bliżej, większe nerwy!
Dobra jesteśmy. To teraz tu tu i tu i na pewno gdzieś wyjedziemy. Wgl przekroczyliśmy granicę i bigos, wjechaliśmy na autostradę, ale po 200m zawróciliśmy bo mandaty z pewnością byłyby słone. W dodatku z jazdę pod prąd też by nam ładnie dowalili :D
Góry coraz bliżej, góry coraz bliżej. W sumie to z jednej strony cieszyłem się bo uwielbiam wspinaczkę i walkę z samym sobą na podjazdach, ale z drugiej strony przytłaczało mnie to, że po Apeninach byłem pewien, że nic pagórkowatego już nam się nie przytrafi.. :)
Dzień kończymy noclegiem na polanie. Następnego dnia wiedzieliśmy, że z rana będzie ciężko bo widzieliśmy znaki "13km 8% w górę"
- DST 143.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 20. Wenecja
Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 13.07.2013 | Komentarze 1
Wenecja, miasto zakochanych, ciasnych uliczek, wielu mostów, gondoli no i... smrodu? Z tym ostatnim stanowczo się nie zgodzę :) Mimo tego, że od wielu osób słyszałem, że w Wenecji śmierdzi to muszę obalić ten mit i powiedzieć, że sami śmierdzicie :P Nic podobnego, w tym mieście nie śmierdzi.
Dzień zaczynamy od dojazdu do Wenecji (jakieś 10-15km). Do samego miasta prowadzi nas długi most, który miał około 4km. W samym mieście multum ludzi oraz Polaczki :] W zasadzie to spotkaliśmy dwie rodzinki, ale tylko z jedną udało nam się porozmawiać. Ci pierwsi to pewnie Warszawiacy. Jak zwykle wielce zadumani i ponad wszystkim.
Druga rodzinka nie pamiętam skąd była, ale podczas rozmowy przekonałem się, że świat jest mały. Rozmawiamy z głową rodziny i koleś jak usłyszał, że byliśmy w Andorze wspomniał, że spotkał tam kiedyś rodaka, który jest managerem hotelu z którym my też mieliśmy przyjemność porozmawiać :)
W mieście około południa złapała nas ulewa, którą przeczekaliśmy w sklepie z którego szybciutko pędziliśmy w kierunku Udine. Nocleg na jakimś zapyziałym polu kukurydzy :]
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Żeby nie było. Jazdy w terenie też nie brakowało :D
Przyjacielu sorry, ale nie. Nie będziesz trzymał się na kole jak Warszawski ogór.
Weee weee! Myślałem, że tylko u nas idioci podpisują się na znakach drogowych
Pierwsze spotkanie z naszymi. "Ej zobaczcie na tego psa, wygląda bardziej jak krowa" - Nie nie, to nie jest krowa. Odpowiedział jakiś łepek. Zonk! Dobrze, że nie powiedziałem czegoś innego w naszym języku bo kobieta była przyzwoita :D
Ludzi jak mrówców
Kogo stać to pływa. Pytanie. Ile telefonów, aparatów, kamer i euraczy może leżeć na dnie tych kanałów :)
Mosty, mosty, mościki..
Gondola dla bogaczy
Ulewa. Najgorsze gó*no dla rowerzysty. W dodatku dość mocno wiało. Dobrze, że Krycha był na dworze i uratował mi rower bo wiatr chciał go porwać do wody
Haa jest! Bomba nie wybiera :P
Jedziemy jedziemy, godzina coś koło 20:30 a przy drodze wielkie centrum handlowe no to stajemy. Na parkingu było boisko do plażówki, prawdopodobnie rozgrywali tam jakieś zawody. Kiełba usłyszał muzykę i poleciał do Dj-a. Leciała wtedy dobra nuta, do dziś ja pamiętam :D
Gdy jedziesz cały czas bez muzyki i nagle słyszysz dobry kawałek (akurat to było wtedy na topie) a w dodatku grajek zarzucił jakiś remix do którego noga sama latała to humor człowiekowi od razu się poprawił.
- DST 145.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 19. Dojazd do Wenecji
Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 0
Cel na dziś był jeden - Wenecja. Ruszyliśmy jakoś koło 10:00, trochę późno. Na stacji Shella zjedliśmy kuskusa i w drogę. Trasa strasznie nudna. Dookoła same łąki i jeziora, jakieś rezerwaty.
W kilku miejscowościach trochę się pogubiliśmy przez co musieliśmy wracać do poprzednich i stamtąd kierować się w dobrym kierunku. Ostatecznie nocujemy jakieś 10-15km przed Wenecją o godzinie 20:00. Dość wcześnie, ale chcieliśmy tak zrobić bo nie bylo sensu wjeżdżać do Wenecji o tak późnej godzinie. Z rana atakujemy miacho.
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Tak spaliśmy. Miejscówka dość nietypowa bo przy dwóch głównych drogach w jakimś małym lasku a do tego spaliśmy na wielgachnych igiełkach. Kto się przyjrzy ten widzi ;)
Typowe śniadanko w Coopie. Sok, chleb, jakiś owoc i czekolada. I tak przez cały miesiąc
Talia osy! Nie, nie miała 20 lat. Jakieś 37-42 O.o
Przed Wenecją zaczynają się już długie mosty
Nocleg na skoszonej grobli.
- DST 138.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 18. Ostatnia kąpiel w morzu, Rimini
Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 0
Od samego rana ciężko. Dzień zaczynamy na dzień dobry od mocnego podjazdu, bez grubszego śniadania. Po jakiś 30-40km zaczynają się zjazdy i w końcu płaskie tereny :) Jedziemy sobie spokojnie do Rimini. Tam kąpiel w morzu, woda ciepła, ale niezbyt czysta.. Nocleg w jakieś turystycznej miejscowości za Rimini. Kopcujemy się w małym lasku za stacją Shella.
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Więcej zdjęć, DZIEŃ 18 - KLIKNIJ
Apeniny za nami! :)
San Marino
W Rimini jak w Londynie
Opalenizna na marokańca :P
"Ej patrz jak mu skóra schodzi" - e tam, jeszcze zdążę opalić się 2 razy :)
- DST 110.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 17. Apeniny i... BEKACZE !
Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 0
Tuż za Florencją zaczęło się nieciekawie. W oddali widoczne były góry, znów podjazdy.. to pasmo Apenin. Powiem krótko, gorzej niż w Andorze. Podjazdy nie były wielkie, ale strasznie długie i było ich sporo. Po tylu dniach jazdy nogi coraz częściej wołały o chwilę odpoczynku.
W miejscowości Consuma spotykamy naszych rodaków. Tym razem to już nie jedna czy dwie osoby a cała rodzina. I to nie jedna a trzy :) Zajechaliśmy do miejscowego małego parku, aby ochłodzić się wodą z tamtejszego źródełka. W oddali widać jakiś ludzi z dziećmi jak siedzą na ławkach i nagle słychać z tego tłumu typowe, nasze narodowe, słodkie "ku*wa mać!". Jesteśmy w domu!! :D
Przyszła do nas jakaś pani i zaproponowała miskę śliwek. Jak dowiedziała się ile i jak jedziemy powiedziała tylko "ja pierd..." :) Była bodajże z okolic Katowic albo Kielc i opiekowała się starszą panią. Z resztą nie rozmawialiśmy, ponieważ nie wydawali się jacyś "przyjaźni".
Trochę to smutne bo byliśmy tam około 10 minut, jakieś 10-15 metrów od nich, mieliśmy ze sobą narodowe barwy w postaci flagi a oni nawet nie poznali naszej flagi..
Kierujemy się do Bibbibieny a stamtąd do Rimini przez San Marino. Podczas podjazdu pod kolejną górę stwierdziliśmy, że na dziś koniec. Kopcujemy się na jakieś polanie za miejscowością Pieve San Stefano. W sumie nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że ta noc była jednocześnie dziwna, przerażająca i bardzo długa.
Rozłożyliśmy już karimaty, podjadamy i układamy się do snu. Po jakiś 15 minutach słychać przeraźliwe beczenie/ryczenie, nie wiadomo jak to nazwać. Było to straszne, ponieważ byliśmy na jakieś polanie, dookoła same lasy, do jakiejkolwiek miejscowości kawał drogi, co teraz?!! Najpierw to coś ryczało z lewej strony lasu, potem z prawej, później od tyłu. Szczerze? Prawie narobiłem w majty. Spałem z dwoma nożami aby czuć się bezpieczniej. Beczało tak jakieś 20-30 minut a potem przestało, albo sami już usnęliśmy ze zmęczenia i nie słyszeliśmy tego. Ja już wiem co to było za zwierzę, ale napiszę o tym jeszcze podczas któregoś dnia pobytu na Słowacji oraz w ostatnim dniu wyprawy, ponieważ tam też to nas spotkało ;)
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Więcej zdjęć, DZIEŃ 17 - KLIKNIJ
Niby to Tuk-Tuk a tu marka Fiata :)
BEEEEEEE!! "Słyszałeś to?!! Ku*rwa co to?! Dawaj nóż i kładź się"
- DST 182.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 16. Piza, Florencja
Czwartek, 12 lipca 2012 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 0
Nocka ciężka, po dwóch tygodniach przejechaliśmy w ciągu dnia ponad 200km. Nogi trochę dostały, ale z rana było już rześko :) Dojeżdżamy do Pizy w dobrym tempie choć w tym dniu słońce grzało jak w Hiszpanii.. piekło :)
Piza jako miasto "d*py nie urywa", ale krzywa wieża już tak. Za każdym razem kiedy widziałem ją na obrazku wydawała mi się zupełnie inna od tej, którą zobaczyłem w rzeczywistości. Fajne to :) I ci wszyscy ludzie, którzy wykrzywiają się w różne strony świata tylko po to, aby druga osoba mogła zrobić im zdjęcie na którym będzie widoczne to jacy to oni są silni i podtrzymują konstrukcję :) Gdy człowiek tam stoi czuje się jak w Ostrowinie, sami dziwacy :D
Kolejne miasto to Florencja. Jedno z niewielu miast, które udało nam się zjechać podczas całej wyprawy a to za sprawą Tomka, który już był tu kiedyś i znał dość dobrze centrum. Katedra i most kupców obczajony. Miałem przywieźć z Florencji kamień z mostu kupców dla Ani. Początkowo nie ogarniałem wgl tego tematu. Powiedziałem OK, dostaniesz nawet 2 kamienie. Dopiero na miejscu zorientowałem się o jaki kamień jej chodziło.. Dziękuję dobranoc :P
Dzień kończymy za Florencją na jakieś polanie z której też mieliśmy mały problem, aby wyjechać. Ostatecznie wyprowadził nas z miasta jakiś łepek jadać na skuterze :)
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Więcej zdjęć, DZIEŃ 16 - KLIKNIJ
Na żywo +50 do wszystkiego :)
Ubóstwiam ten sklep i ich cudowną czekoladę oraz sok pomarańczowy!
- DST 208.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 15. Nadrabianie kilometrów.
Środa, 11 lipca 2012 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 2
Poprzedniego dnia mieliśmy plan, aby dojechać do jednego z największych miast portowych we Włoszech, do Genui. Niestety pogoda pokrzyżowała plany i musieliśmy nadrabiać stracone kilometry jazdą w nocy. W zasadzie nie było źle, pogoda dopisała no i wiaterek w plecy :)
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Opis linka
- DST 100.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 14. Do Savony
Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 0
Zacznę od tego, że daawno mnie tutaj nie było. Nie chciało mi się dodawać tutaj wpisów i opisywać wszystkiego, ale gdzieś muszę zapisywać sobie staty. Na dniach będę kończyć ubiegłoroczną wyprawę z Barcelony. Mam teraz czas na "to" a trzeba to zrobić :]
Po noclegu na skalistej plaży w Sanremo z naszym rodakiem z Warszawy pożegnaliśmy się z nim i ruszyliśmy dalej - kierunek Genua. Po drodze ładne widoki, jazda wybrzeżem - fajna sprawa :) Dojeżdżamy do Savony i widzimy, że pogoda się pieprzy, nie zastanawiając się dłużej szukamy hotelu w mieście. Hotel 2 gwiazdki, mały pokój, miła obsługa i 25 euraczy za osobę o.O
Nasz FANPAGE na Facebooku - KLIKNIJ
Więcej zdjęć, DZIEŃ 14 - KLIKNIJ
Nie pamiętam imienia, wiem, że z Warszamy:P
Idzie burza, spadamy do hotelu