Info
Suma podjazdów to 250 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień6 - 3
- 2013, Sierpień6 - 0
- 2013, Lipiec14 - 5
- 2013, Czerwiec6 - 0
- 2013, Maj4 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- 2013, Marzec2 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień7 - 4
- 2012, Lipiec19 - 5
- 2012, Czerwiec4 - 0
- 2012, Kwiecień2 - 2
- 2012, Marzec6 - 3
- 2011, Listopad1 - 1
- 2011, Kwiecień2 - 4
- 2011, Marzec9 - 0
- 2011, Luty6 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Wrzesień1 - 0
- 2010, Sierpień1 - 0
- DST 135.00km
- Sprzęt Kalkhoff
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 21. Kolejne państwo - Słowenia
Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 13.07.2013 | Komentarze 0
W zasadzie nie wiem po co jechaliśmy do Udine. Patrze teraz na mapkę i widzę, że mogliśmy sobie skrócić tą drogę o jakieś 30km, ale widocznie na naszej mapie nie było zaznaczonej tej drogi, którą mogliśmy wybrać.
Granicę przekraczamy w miejscowości Gorizia. Słowenia pod względem krajobrazu to fajne państwo. Drogi nawet mają ładne, ale już od tego momentu zaczęła się nudna jazda. Nic ciekawego tylko jakieś górki, lasy, łąki. Już nie było morza i tej temperatury.. :)
Nocleg w polu kukurydzy :)
Do Udine prowadzi nas skrótem jakiś makaroniarz. Mówi, że zna lepszą drogę i wgl no to jedziemy z nim. Starszy koleś
Błotniska rzeka. W pobliżu było od groma kopali piasku
W tle widać Alpy. Modliliśmy się o to, aby znów nie natrafić na jakieś podjazdy a ciągle zmierzaliśmy w ich kierunku
Góry coraz bliżej, większe nerwy!
Dobra jesteśmy. To teraz tu tu i tu i na pewno gdzieś wyjedziemy. Wgl przekroczyliśmy granicę i bigos, wjechaliśmy na autostradę, ale po 200m zawróciliśmy bo mandaty z pewnością byłyby słone. W dodatku z jazdę pod prąd też by nam ładnie dowalili :D
Góry coraz bliżej, góry coraz bliżej. W sumie to z jednej strony cieszyłem się bo uwielbiam wspinaczkę i walkę z samym sobą na podjazdach, ale z drugiej strony przytłaczało mnie to, że po Apeninach byłem pewien, że nic pagórkowatego już nam się nie przytrafi.. :)
Dzień kończymy noclegiem na polanie. Następnego dnia wiedzieliśmy, że z rana będzie ciężko bo widzieliśmy znaki "13km 8% w górę"